Skip to main content

Episode 7 – Chusteczka (Handkerchief)

Transkrypcja (english below):

A powiedz mi, Tadziu, historię tej chustki w grochy, bo zawsze, jak masz garnitur, to masz wypustkę w grochy.

Tak. Więc jest tego rodzaju historia: tutaj na zdjęciu ona jest w domu?

Właśnie. Ale to nie jest ta oryginalna chustka.

To jest oryginalna.

Ja wiem, na zdjęciu. Ale nie ta, którą miałeś w butonierce.

Nie, nie, to są wszystkie groszkowe, dlatego że wyjątkowo mnie to dopadło, dlatego że… Leciałem, tak ja ci powiedziałem, w czwórce, leciałem na pomoc na Kurzą Stopkę, co zaatakowali przez Głód Ukraińcy. Przeszli na tę stronę i zaczynałaby się rzeź. No więc ja tam poleciałem, ale widocznie… I z miejsca mnie przywitał granat, którego część – tego granatu – poleciała mi w twarz i podziurawiła mnie. Kawałki jeszcze tutaj mam. No i to niesamowicie, nie wiem skąd tyle krwi miałem, ale to niesamowicie krwawiło. Gdzie się można schować? Tylko do piwnicy. To ja poleciałem, schowałem się do piwnicy. I zauważyłem, tutaj łóżko polowe było. Wąski ten korytarz był, tylko [drzwi] do tych komórek były i tutaj taka kupa białych papierów była. Mnie tutaj leci to wszystko, więc ja ten papier wziąłem i zacząłem się tym papierem wycierać. A z tego cienia, bo tylko świeczka się maleńka paliła tam dalej za nim, a z tego cienia wyciągnęła się taka rączka dziewczynki, takiej chyba z 15 lat. Ledwo tylko co ją widziałem. Widziałem, że ona zdjęła taki szal i zębami przegryzła, zaczęła pewno przegryzać, i tak żyyyyt. I tę jedną część podała mnie.

Żebyś się wytarł.

Ja się tym wytarłem. To dosyć długie było, więc mogłem to nosić jako szalik. Jak wtenczas na tej wystawie, co to była i ta polska grupa, i ktoś powiedział, że to jest charakterystyczna chusteczka, to ja podszedłem do nich i powiedziałem: „Ta chusteczka została mi podarowana przez dziewczynkę, którą tylko raz widziałem na oczy, bym jej nie poznał nigdy. Służyła mi do obcierania krwi wtenczas, bo miałem poharataną buzię, służyła mi do obcierania potu – z przepracowania i ze strachu, i służyła mi do zasłaniania nosa, do oddychania, dlatego, że jak granaty zaczną rozpylać, to ściany się rozwalają, i ten pył, co trzyma się między cegłami, się unosi i dusi cię.” Więc ja to miałem jak kowboje, rabując banki, i z nią przeżyłem tyle lat. I potem…

I masz tę oryginalną?

Nie mam.

A co się stało z tą chustką?

Ukradli mi razem z koszulą, jak mnie… To jest jeszcze jedna część, no. To będzie postrzępione, ja nie wiem, jak będziecie to składali. Przychodzi – ja byłem vertrausmanem, miałem 77 chłopców z Warszawy, wszystko nastolatki. O, miałem dwóch starszych panów też. Jeden, który miał tatuaż z obozu koncentracyjnego w trzech numerach, nie pamiętam jego nazwiska, wołaliśmy na niego Wujek. I drugi był jeszcze, który robił papiery, który siedział w więzieniu 10 lat za podrobienie papierów wartościowych czy pieniędzy…

Przed wojną siedział w więzieniu?

Oczywiście, przed wojną. W butach z cholewami zawsze chodził, bardzo mnie lubił. I przychodzi zawiadomienie, że my będziemy musieli pojechać do pracy, więc wysłałem ankietę, że każdy musi napisać zawód. Ja się strasznie bałem farmy.

Farmy?

Gospodarstwa. Ja byłem kiedyś z Mamusią zaproszony koło Torunia do jakiegoś bardzo bogatego pana na wakacje. To było ogromne gospodarstwo poniemieckie, dlatego że koryta – to było wszystko w kamieniu, urządzenia tak… Ale ten zapach, po prostu… 

Zapach wsi. Nie idzie.

Po prostu się bałem. A przede wszystkim było wiadomo, że na farmach nie było mężczyzn, dlatego że wszyscy byli w wojsku. Więc ja sobie myślę – a ty? Nic, żadnego zawodu nie miałem. Blacharski? To ja sobie napisałem, że jestem stroicielem fortepianów. Nie to, że grałem, ale grałem troszeczkę na gitarze, więc myślę sobie, jakoś się przemknę, to przejdzie. Ale nie wierzyłem im. A przyszła paczka. Pierwsza i ostatnia paczka z Czerwonego Krzyża. Basia, 15 lat temu ostatni raz powiedziała: „Nie wysyłaj pieniędzy”. Ja co roku wysyłałem pieniądze i co roku pisałem.

Do kogo wysyłałeś?

Do Czerwonego Krzyża. I pisałem, że wam dziękuję za paczkę z Norymbergi w takiej i takiej dacie, i za to dziękuję. Nigdy oddźwięku nie było, czyli powiedziała: „Tadeusz, jesteś tylko numer, forget it” [Zapomnij]” . OK, już więcej nie posłałem. Więc teraz ja dostałem pięć papierosów, wypaliłem z nich trzy. Jeszcze w barakach mieszkałem, czyli trzy łóżka tu i trzy łóżka tu. Zrobiłem sobie kawę, gdzie pół tego słoiczka wysypałem do szklanki. Gęsta była. Zrobiłem 100 przysiadów między tymi łóżkami i stanąłem w kolejce. Serce mi tak biło, że nawet przechodziło przez klatkę piersiową.

Miałeś bardzo mocną kawę.

Pani, ciemno mi było! Ta idiotka przystawia słuchawkę do mnie i mówi: „Kopalnia węgla”. Wyobraźcie sobie, że ja zostałem wywieziony do kopalni węgla.

Ojejku…

Teraz, gdzie tu jest…

Ale to wtedy, jak byłeś w obozie jenieckim.

Tak

A gdzie ten obóz był?

W Norymberdze.

A jak długo byłeś w tym obozie?

Zdaje się 6-7 miesięcy.

A jak się tam dostałeś bezpośrednio?

Prosto z Warszawy.

Czyli złapali cię?

Nie, poddaliśmy się.

Poddaliście się?

Tak.

I oni wysyłali do odpowiednich obozów?

Tak. Do Lamsdorf (Łambinowic), a stamtąd potem już na terenie Niemiec wysyłali, gdzie potrzebowali, gdzie było miejsce itd.

I co robiliście w tym obozie?

Absolutnie nic. Ja chodziłem koło parkanu, po drugiej stronie byli Sowieci. Chodziłem w jedną i w drugą stronę, ale nie wolno mi się było zatrzymać. No i handel robiliśmy, więc…

Ale handel czym?

W tym przypadku papierosami. Oszukiwaliśmy ich – tylko tak pokroiliśmy te papierosy, a reszta była wypchana papierem i rzucaliśmy to. A oni to…

A komu to sprzedawaliście?

Przerzucaliśmy przez płot. A oni pokazywali taki kawał margaryny, w której była brukiew albo kartofle. Tak było. Ale bardzo miły czas spędziłem ze względu na to, że spotkałem kapitana kawalerii sowieckiej, pana Kola Silickowe. Ale on w Legii  nazywał się Silicki. Polak. Jako szpieg był w Przemyślu, w [19]38 roku w Polsce.

Ale to Rosjanin, tylko polskiego pochodzenia?

Rosjanin, dokładnie. I zabity. Dopóki, jak go potraktowali jak więźnia, to była cała historia z tym. Bo on był kontuzjowany. Wyszedł rozkaz któregoś dnia, ja nie wiem, w którym roku. Stalin powiedział, że nie ma Niemca i nie ma niewolnika rosyjskiego, ma zastrzelić się, a nie [dać się wziąć do niewoli]. A on był kontuzjowany. Czapkę rzucał ciągle o ziemię: „Ja byłem skontuzjowany, ja bym się nie poddał. Może bym się zastrzelił”. Taka historia.

 

Transcription:

So tell me Tadziu, what’s the story with the spotted handkerchief. Whenever you wear a suit, you always have a polka-dot handkerchief in your pocket.

Yes. So this is the story: in this picture, it’s in my house.

Right, but it’s not the original one, is it?

It is the original one.

I know, the one in the picture is, but not the one in your pocket.

No, no, they are all spotted, this stuck with me because… I was getting there in a group of four, I was going to Kurza Stopka, which was attacked by Ukrainians because of famine one their side. So they crossed and the slaughter was about to begin. So I went there, but evidently… and when we got there I was welcomed by a grenade, a piece of which – that grenade – had hit my face and put holes in it. I still have shrapnel in it. And it bled unbelievably, I didn’t know I had this much blood in me. Where can I hide? Only in the basement. So I went there and hid in the basement. I noticed a camp bed. The corridor was narrow, doors to small chambers and a pile of white papers. I was dripping with blood, so I took that paper and started wiping it. And out there in the shadow, there was only a small candle and I saw this girl’s hand, she was maybe 15. I could barely see her. I saw her take a scarf and bite it in half with the ripping sound. She gave me half of that scarf.

So you could wipe your face.

I wiped my face. It was pretty long, so I could wear it as a scarf. Like at that exhibition, where there was this Polish group and someone said that this is a typical handkerchief, I walked up to them and said “I was given this cloth by a girl whom I only saw once, I would never recognize her. I used it to wipe my blood because my face was wounded, I used it to wipe sweat when I worked hard, and when I was scared, I used it to cover my nose, because when grenades go off walls tear down and the dust rises and begins to choke you.” So I had it like cowboys had theirs when they robbed banks and I lived with it for so long. And then…

Do you still have the original one?

I don’t.

What happened to that scarf?

It was stolen along with my shirt when I… This is another part… This will be in so many pieces, I don’t know how you will put it together. There comes – I was a vertrausmann, I had 77 boys from Warsaw, all teenagers. Oh, I had two older gentlemen as well. One had a tattoo from a concentration camp in three numbers, I don’t remember his name, we called him Uncle. And there was another one, who made papers, spent 10 years in prison for forfeiting bonds, or money…

He was in jail before the war?

Sure, before the war. He always wore long boots, he liked me a lot. And then a message comes that we will have to go to work, so I sent out a questionnaire, where everyone is to put his profession. I was afraid to go to a farm.

Farm?

Yes, a farm. I was once invited to go to a place near Toruń by some very rich man. It was a great post-German farm, I could tell by the fact that everything was made in stone, but the smell, just…

The smell of the country-side. It’s not pleasant.

I was just afraid. And mostly we knew that there were no men on the farms because they were all drafted. So I’m thinking – and you? Nothing, I had no profession. Sheet metal? So I wrote, that I am a piano tuner. Non that I could play, I played some guitar, so I’m thinking I will squeeze through somehow. But I didn’t believe them. And a package came. First and last package from the Red Cross. Basia, 15 years ago said for the last time “never send money”. I sent money and wrote every year.

Who did you send it to?

To the Red Cross. I wrote that I am grateful for the package from Nurnberg on that date. They never got back to me, so she said: “Tadeusz, you’re just a number, forget it.” OK, so I never sent money again. So now I got five cigarettes, smoked maybe three of them. When we were still living in the barracks, three beds here, three beds there. I took a coffee break, poured half the jar into the glass. it was thick. I did 100 situps between the beds and stood in line. My heart was jumping out of my chest.

You had some really strong coffee.

You have no idea! I felt like it was getting dark! And that idiot puts a stethoscope to my chest and says: “coal mine”. Imagine that, I was taken to a coal mine.

Oh my…

Now, where is…

So that was when you were at the POW camp?

Yes

Where was the camp?

In Nurnberg.

How long were you there?

I think it was 6 or 7 months

How did you get there?

Straight from Warsaw.

So they caught you?

No, we surrendered.

You surrendered? 

Yes

And they sent you to camps?

Yes. To Lamsdorf, and from there they sent us across Germany, wherever they needed us, where they had a place.

So what did you do at the camp?

Absolutely nothing. I walked around the fence, there were Soviets on the other side. I walked one way and the other, but I couldn’t stop. And we traded, so…

What did you trade?

In this case, cigarettes. We cheated them – we cut those cigarettes and the rest pos paper and we threw them across the fence. And they…

Who did you sell it to?

We threw it across the fence. And they would give us a piece of margarine, with some potatoes and turnip. That’s how it was. But this was a pleasant time because I met a captain of a Soviet cavalry, Mr. Kola Silickove. At the Legion, he was called Silicki. A Pole. He was a spy in Przemyśl in [19]38 in Poland. 

But he was a Russian, only of Polish descent?

A Russian, exactly. And he got killed. As long as they treated him as a prisoner… this was a whole different story. He was wounded. One day they issued an order, I don’t remember which year it was. Stalin said there’s no German, and there’s no Russian in captivity, he is to shoot himself and not [get caught]. And he was wounded. He kept throwing his hat to the ground: “I was wounded, I would never give up. I’d rather shoot myself.” That’s the story.

Damian

Welcome to my blog! My name is Damian, I live in Chicago since 2015. I love to share my experience and knowledge on 3 subjects Photography, Coffee and Travel! Let me tell your story and capture memories with beautiful photography! Honorable Mention Award from “MIFA” – Moscow International Foto Awards.

Leave a Reply